Moje miasto a w nim ja.

Zastanawiam się czasem dlaczego pozostałam w moim miescie, dlaczego nie poniosło mnie w świat, od na przykład do takiego dajmy na to Wrocławia.

Ani zbyt daleko ani zbyt blisko po prostu w dobrej odległości, no i zaraz sobie przypominam....

 Nie nawidzę korów!  nie znosze tłoku, mam awers do stania w zbyt dlugich kolejkach. Niestety to wszystko funduje mi duże miasto. 
Wiec co jest takiego w moim mieście? 
Cóż to banalnie proste idę aleją w parku nie słyszę odgłosu ciągłych klaksonów. Nie boje się wypuścić córki samej do szkoły. Moje miasto jest jak wygodne kapcie, czasem kupujesz inną parę jednak zawsze wracasz do tych ulubionych. Moje miasto pokazuje mi codzinnie, że pięknieje, że wszystko co mi drogie znajdę po drodze. 
Czy wam wasze miasto daje spokój od kilku godzinnych korków, braku miejsc parkingowych ? Czy daje wam poczucie ze za rogiem nie znajdziesz się w innym wymiarze? 
Moje miasto nie jest utopią, to średnie miasto widzę jego wady, ale zawsze staram się dostrzec w nim zalety. Przykład aaaa proszę uprzejmie- ulica rozkopana, wahadło wszyscy to znamy? 
Ile razy przeklniemy na drogowców ? Natomiast nikt już nie chwali jak sunie nową drogą, usiadzie na nowej ławce, czy przejdzie się nowym chodnikiem.

Moje miasto to sentyment, rodzina, to spokój, to wszystko znajome jak kubek herbaaty.
Czy warto się szarpać ? 

Wszystko zależy co dla kogo jest ważne. 
Bo czasem warto być gościem gdzieś daleko, by docenić to co ma się blisko. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga